Szukanki - coś więcej, niż tylko gry

 

Nie wiem, jak częstym zjawiskiem jest rodzina składająca się z zapalonych graczy, lecz mojej do takiego grona nie można zakwalifikować – całe szczęście, że nie marnujemy życia na wirtualne i przede wszystkim nieprawdziwe światy. Co więcej, zdecydowana większość członków mej familii broni się przed jakimikolwiek nowinkami technicznymi i nie ma większej ochoty na korzystanie z komputerowych urządzeń. Jeden z najbliższych boi się używać nawet najprostszego telefonu z możliwych, a komputera czy internetu nigdy nawet nie miał, pozostali albo logują się do sieci jedynie w celach służbowych, bo poza nimi raz czy dwa razy dziennie wejdą sobie na WP czy inny portal tego typu, albo siedzą głównie na Facebooku.

 

Wybaczcie odrobinę prywaty, ale jeśli weźmie się pod uwagę te okoliczności, to gry z ukrytymi obiektami należy uznać za swego rodzaju fenomenem. "Dlaczego?", zapytacie. Otóż stanowią one pasję mojej mamy i babci (zbliżającej się do siedemdziesiątki!), kultywowaną od blisko dziesięciu lat! Po drodze odrzuciły one niemal wszystkie inne gatunki dedykowane niedzielnym graczom (poza pasjansem – do niego babcina miłość też jest silna), ewentualnie ulegały zauroczeniom do gier typu „połącz trzy” i ich wariacji, przygodówek czy escape roomowych flashówek – ale tylko na chwilę! Miłość do gier hidden objects trwała jednak wiecznie.

 

Pamiętam czasy, kiedy babcia mieszkała setki kilometrów od nas i mogliśmy się z nią widzieć tylko raz w roku, podczas dwutygodniowych wakacji. Jako że dzień był długi, a możliwości rekreacji w jej miejscu zamieszkania zazwyczaj niezbyt duże, to podczas siedzenia w domu ogrywaliśmy (solo lub wspólnie) szukanki, które babcia zakupiła w ciągu roku od naszej ostatniej wizyty. Po tym, jak babunia w końcu przeprowadziła się w nasze rejony, zaliczyłem z produkcjami hidden objects pięcioletnie rozstanie. Jego powodów było wiele – to po prostu nie był to jeden z moich ulubionych gatunków, w dodatku przez ostatnie lata nie grałem w praktycznie żadne gry.  Na granie u babci, tak jak kiedyś, po prostu nie było okazji czy ochoty, tematyka dostępnych tytułów też nieszczególnie mnie interesowała…

 

Najwyższy jednak czas, by zakończyć ten rozbrat. Prezentujemy przed wami bloga, będącego projktem babci oraz jej wnuka. Treści na nim zamieszczane w całości będą dotyczyły gier z ukrytymi obiektami. Zapewne najczęściej publikować będziemy tutaj recenzje pojedynczych tytułów (pierwsza już niebawem!), ale znajdzie się również miejsce na felietony pokroju tego, który właśnie czytacie.


Adam i Teresa

Komentarze